[WFF] Licencja na zabijanie

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Film dokumentalny, który ogląda się jak sensację. W roli głównej korespondent wojenny Jeremy Scahill, współautor scenariusza oraz autor książki, na podstawie której powstał film. Temat znaleziony całkiem przypadkiem, gdy dziennikarz wyjrzał za róg, którym mało kto się interesował. Gdy pojechał dalej w teren niż zazwyczaj jeżdżą dziennikarze. Gdy porozmawiał z osobami, z którymi nikt obcy wcześniej nie rozmawiał.

Od słowa do słowa, od jednej ofiary do drugiej, od wybuchu do wybuchu, od jednej niewyjaśnionej akcji wojennej do drugiej. Kto przeprowadza akcje, w których giną często cywile? Kto wydaje amerykańskim żołnierzom zgodę na tego typu akcje? Dlaczego jest o nich cicho? Cywilami są często kobiety i dzieci. Kadra wojskowa wyznaje zasadę, że nikt nie jest do końca niewinny, ale działania wojenne powinny mieć swoje granice i być jawne.

Granice? Scahill wpada na trop identycznych akcji jak te z terenów państw będących w stanie wojny z USA, również na terenach innych państw. I znów ofiarami są przypadkowe osoby, które akurat znalazły się w ich zasięgu. Kobiety w ciąży, niemowlaki. Jak wiadomo – każdy może być wrogiem USA.. Dziennikarz podąża od tropu do tropu, jeden wątek prowadzi do następnego. Zagadka powoli się rozwiązuje. Tajne oddziały przekraczają kolejne granice. W pewnym momencie polują na obywatela USA, imama, który z pokojowo nastawionego człowieka, który po 11/09 starał się uspokoić obydwie strony, przeistoczył się w nawołującego do dżihadu radykała. Scahill pyta, jak to się stało? Jak doszło do takiej przemiany w amerykańskim imamie?

Dochodzi do wniosku, że Stany Zjednoczone same tworzą sobie wrogów, a wojna z terroryzmem to samospełniająca się przepowiednia. Tajne siły wojskowe posuwają się do zabijania prewencyjnego, robią akcje podczas których giną ludzie nie stwarzających zagrożenia, a strefą wojenną staje się cały świat. Mają licencję na zabijanie. Czy rzeczywiście w takim świecie chcemy żyć?

Film jest dynamiczny i wciąga jak kryminał. Reżyser świetnie buduje napięcie, ani na chwilę nie daje wytchnąć widzowi, bo i główny bohater jak wraca do domu, to się zaczyna nudzić i szuka kolejnych tropów. Wielką jego zaletą jest też pozostawienie widza z dręczącymi pytaniami natury etycznej.

Film obejrzany w ramach Konkursu Dokumentalnego na:

Zwiastun:

Wygrana w konkursie dokumentalnym!

Dodaj komentarz